Do żwirowni w Broszkowicach wkroczyli śledczy

Boje mieszkańców Broszkowic i władz Gminy Oświęcim o zamknięcie nielegalnie działającej żwirowni trwały od lat. Jak dotąd przypominały zabawę kotka w myszkę. Właściciele zakładu wykorzystując liczne luki ...


Boje mieszkańców Broszkowic i władz Gminy Oświęcim o zamknięcie nielegalnie działającej żwirowni trwały od lat. Jak dotąd przypominały zabawę kotka w myszkę. Właściciele zakładu wykorzystując liczne luki prawne w najlepsze wydobywali żwir. Proceder zakończył się z chwilą, gdy do akcji wkroczyli oświęcimscy śledczy i miejscowa prokuratura.

Oświęcimscy policjanci wspólnie z prokuraturą rejonową aktem oskarżenia zakończyli postępowanie przeciwko dwójce przedsiębiorców, którzy wykorzystując różnego rodzaju luki prawne, wbrew obowiązującym zakazom wydobywali kopaliny z koryta rzeki.

– Śledztwo wykazało również, że dopuścili się oni naruszeń praw pracowników i narazili na duże straty Skarb Państwa – poinformowała 24 czerwca w oficjalnym komunikacie Małgorzata Jurecka, rzeczniczka Komendy Powiatowej Policji w Oświęcimiu. 

– Policjanci zajmujący się zwalczaniem przestępczości gospodarczej pod nadzorem prokuratora przez blisko dwa lata prowadzili skomplikowane śledztwo przeciwko przedsiębiorcom, podejrzanym o prowadzenie na terenie powiatu oświęcimskiego nielegalnej działalności polegającej na wydobyciu i sprzedaży żwiru – dodała pani rzecznik. 

Jak podkreśla Małgorzata Jurecka, śledczy wykazali się bardzo dużym zaangażowaniem, skrupulatnie zbierając dowody i przesłuchując w tej sprawie blisko pół tysiąca osób. 

– Z poczynionych ustaleń i zebranych dowodów wynikało również, że żwirownia swoją działalnością zmienia strukturę wałów i koryta jednej z rzek, co mogło wpłynąć na wzrost zagrożenia powodziowego dla mieszkańców kilku miejscowości. Ponadto okazało się, że przedsiębiorcy zatrudniali pracowników nie odprowadzając obowiązkowych składek ubezpieczeniowych i zdrowotnych, a także narazili Skarb  Państwa na straty mogące sięgać blisko miliona złotych – wyjaśnia Małgorzata Jurecka.

Zadowolenia z zamknięcia żwirowni nie kryje wójt Gminy Oświęcim Albert Bartosz.


– Jeszcze w trakcie kampanii wyborczej wielokrotnie podkreślałem, iż działalność tej nielegalnej żwirowni i łamanie prawa nie może mieć miejsca. Bardzo zależało mi, by tę sprawę jak najszybciej zakończyć. Bardzo się cieszę, że dzięki działaniom Komendy Powiatowej Policji w Oświęcimiu ta bulwersująca sprawa została wreszcie załatwiona. Mam nadzieję, że tym razem nie znajdą się w polskim prawie luki, które pozwolą właścicielom żwirowni na ponowne wydobycie. Liczę na to, iż od dziś zaczniemy o tym problemie zapominać i nikt nam o nim już nie przypomni – powiedział sternik oświęcimskiej gminy.

Radość z takiego obrotu sprawy, co zrozumiałe, udzieliła się przede wszystkim mieszkańcom Broszkowic.


– Długo czekaliśmy na tę chwilę. To dla nas, mieszkańców Broszkowic, szczególnie tych, których posesje znajdują się w pobliżu żwirowni, wielka ulga. Hałas był trudny do zniesienia, zarówno dla ludzi, jak i zwierząt. Poza tym ciągle drżeliśmy o stan wału, w pobliżu którego odbywało się wydobycie, a który przeciekał podczas powodzi w 2010 r. – mówi Emilia Turza, radna z Broszkowic. – Wprost nie wierzymy w tę ciszę, niech trwa! Mam nadzieję, że to już rzeczywiście koniec naszej gehenny.

Wobec oskarżonych zastosowano dozory policyjne, zakaz opuszczania kraju oraz poręczenia majątkowe. Za popełnione czyny grozi kara do 8 lat pozbawienia wolności.

GALERIA