Mieszkaniec Grojca znalazł kilka dni temu zakopanego żywcem i wciąż żywego psa. O sprawie nadal jest głośno nie tylko w naszej Gminie. Fart - takie imię dostał ranny zwierzak - jest pod opieką OTOZ Animals. Zwęszyła go i odkopała spod suchych liści Lili, suczka pana Krzysztofa. Jej pan odkopał zmaltretowanego psa i zawiadomił policję.
Mieszkaniec Grojca znalazł kilka dni temu zakopanego żywcem i wciąż żywego psa. O sprawie nadal jest głośno nie tylko w naszej Gminie. Fart - takie imię dostał ranny zwierzak - jest pod opieką OTOZ Animals. Zwęszyła go i odkopała spod suchych liści Lili, suczka pana Krzysztofa. Jej pan odkopał zmaltretowanego psa i zawiadomił policję.
Zwykle o tej porze pracuje, ale tego dnia był akurat na urlopie (pierwszy raz od Sylwestra!). Wybrał się z Lili na spacer w okolice, którego dawno nie odwiedzali. Zatem seria cudownych przypadków sprawiła, że pan Krzysztof dojrzał rannego setera w odgrzebanym przez jego suczkę leśnym poszyciu. Jednak nie pamięta szczegółów wydarzeń - domyśla się, że działał pod wpływem szoku.
Bohaterów odwiedził i podziękował im Wójt Albert Bartosz. Zamiast orderu Lily dostała słuszną porcję karmy. A od pracownic OTOZ Animals, które dotarły chwilę później, mięsne przysmaki. Chwile szczęścia przeżywał też kundel Waluś, towarzysz podwórkowych zabaw Lili.